Bordeaux 2018. Czego możemy się po nim spodziewać?

Dawid Kulkiewicz| 2021-04-01 00:00:00| Komentarze:
W momencie, gdy zabrałem się za pisanie tego tekstu sięgnąłem jeszcze do jednego źródła, aby potwierdzić kilka faktów. Na głównej stronie serwisu znalazłem świeże info o kolejnej setce dla Palmera 2018. Tym razem dostał taką notę od Antonio Galloniego, wcześniej uzyskując taki sam wynik od Neala Martina. Kojarzycie historię z Chevalem 1947? Trochę przypadkowym genialnym winem? Vinous wróży Palmerowi podobną historię, a kilka szczegółów przeczytacie poniżej. Kto jeszcze nie kupił, a planuje - no cóż. Kilka miesięcy po en primeur Palmer dołował, ale kolejne świetne noty wystrzeliły ceny na kilkanaście procent (a w tej chwili nawet 30%) powyżej stawki wyjściowej. Biorąc pod uwagę skrajnie ograniczoną dostępność, taniej pewnie nie będzie. O cenach więcej będzie potem.
 

Mieliśmy okazję być na miejscu podczas en primeur w 2018 roku

Możemy dziś pokazać Wam ciekawy obraz, łącząc nasze doświadczenia z innymi ocenami i komentarzami. No to zacznijmy: jak udał się 2018 rok w Bordeaux? Świetnie! Jest to rocznik o wyjątkowej jakości win, któremu do doskonałości zabrakło jednak konsystencji i dosłownie kilku przebłysków. Z dala od najsłynniejszych apelacji i posiadłości jakość spada, miejscami bardzo wyraźnie, a z drugiej strony, 2018 rocznik nie jest tak nadziany wyjątkowymi winami jak na przykład 2010. Nie zmienia to jednak faktu, że winemakerzy pracowali ze świetnej jakości materiałem i ci, którzy po pierwsze dysponują najlepszym terroir i najpoważniejszym zapleczem i po drugie obierają bezkompromisowy kurs na jakość, potrafili ten potencjał wykorzystać.

Stylistycznie jest to rocznik win bardzo dojrzałych, soczystych, mocnych

Wielu producentom udało się powstrzymać alkohol na rozsądnym poziomie, ale 15% butelek nie brakuje. Wina zdominowane są przez nuty wygrzanych owoców, które nie są jednak przerysowane - brak tu nudnych marmolad, ponieważ podejście winemakerów do stylu win zmienia się. W winogronach udało się zachować odpowiednio dużo kwasowości, a zachowaniu poczucia świeżości win służą także eleganckie taniny. Co ciekawe, wiele z tych win już podczas en primeur nadawało się do picia - oczywiście były to zupełne świeżaki, w 100% oparte na owocowych nutach, to jednak jakość i stopień dojrzałości winogron, z których powstały, przełożył się na wyjątkowo zbalansowane od samego początku konstrukcje. Niektórzy porównują rocznik do 2015, 2009 lub do wcześniejszych, równie ciepłych (i udanych), do których ja nie umiem się odnieść. 

Bordeaux 2018 - skąd wziął się taki styl win?

Co ukształtowało charakter rocznika? Jest produktem dwóch skrajnie różnych połówek okresu dojrzewania. Zimnej i bardzo deszczowej pierwszej oraz gorącej i suchej drugiej. Każda z nich przyniosła inne wyzwania, z którymi zmierzyć musieli się winemakerzy. Z obu stron jednak producentom groziła wizja niskich zbiorów i konieczności podjęcia trudnych decyzji. Dlaczego? 

Po kolei.

Deszcz i chłód w pierwszej połowie roku oznaczają pleśń i 2018 rocznik został tą pleśnią w znacznym stopniu naznaczony. Najbardziej oberwały uprawy, których producenci zrezygnowali z oprysków i celują w (lub już posiadają) certyfikaty ekologiczne lub biodynamiczne. Częściej ofiarą pleśni padał merlot, rzadziej cabernety, dlatego większy udział tych drugich w blendach (co szczególnie ważne po prawej stronie rzeki, gdzie cabernet swoim charakterem dodawał winom świeżości i struktury). Wspomniałem o Palmerze, dlatego od niego zacznę. Na części ich upraw merlota pojawiła się pleśń. Zdecydowano się nie sięgnąć po opryski - była to bardzo wczesna faza rozwoju owoców, a prognozy pogodowe były bardzo optymistyczne. Niestety, kolejne dni przyniosły opady, chłód i stratę na poziomie 65% upraw. Na niektórych krzewach została jedna zdrowa kiść winogron, na niektórych owoców nie było wcale. Ostatecznie zebrali winorośl przy wydajności jedynie 11 hl z hektara (średnia jest około trzy razy wyższa), wyprodukowali tylko kilka tysięcy skrzynek całkowicie rezygnując z wina numer 2, czyli Alter Ego. Umiejętnie manewrując tym materiałem, który mieli, stworzyli najlepsze według wielu wino rocznika. Nie poddali przy tym wszystkim praktyk biodynamicznych; wierzą, że są one najlepszą drogą do czystości owocu i ekspresji terroir. Ale, tutaj cytat z Thomasa Duroux, dyrektora generalnego Ch. Palmer, kiedy jesteś chory, idziesz do lekarza, a nie oddajesz swojego zdrowia na łaskę homeopatii. Traktują uprawy biodynamiczne jako narzędzie, a nie jako religię. No i proszę: ponieważ pleśń wpłynęła tylko na ilość owoców, a nie na ich jakość, prezentowane przez nich podejście zdaje się przynosić olśniewające rezultaty. 

 

Pleśń zaatakowała też inne miejsca praktykujące uprawy ekologiczne. Pontet Canet stracił około 60% ze swoich biodynamicznych owoców i zebrał na wydajności raptem 10 hl z hektara, podczas gdy Chateau Durfort Vivens, pierwsza posiadłość w Margaux certyfikowana ekologicznie i biodynamicznie, zebrało 40% poniżej swojej średniej. Chateau Lafite, które nie mierzy w żadną certyfikację, chroniło się, jak mogło i zachowało 95% upraw. 

 

Nie wolno zapomnięc o opadach gradu, które nastąpiły w maju. Miały zlokalizowany charaker, w niektórych miejscach uderzyły mocniej, w innych mniej, ale takie Chateau La Lagune (ponoć) w 2018 roku nie wyprodukowało swojego wina numer 1 w ogóle.  

Pozytywy

Duże opady wody w pierwszej połowie roku to duże rezerwy wody w glebie w drugiej połowie. W kontekście suszy, która nastąpiła od lipca, jest to niezwykle istotne. A ponoć dokładnie w momencie, gdy reprezentacja Francji podnosiła w górę puchar Mistrzostw Świata (tak usłyszeliśmy), nad Bordeaux przyszło słońce i przewiało chmury. Malownicze środki stylistyczne swoją drogą, ale nie zmienia to faktu, że na przełomie czerwca i lipca zanotowano ostatnie znaczne ilości deszczu. Później, z wyjątkiem pojedynczych opadów, było po prostu sucho.

 

Brak deszczu niesie pewne oczywiste zagrożenia dla samych roślin. Po obfitych wiosennych opadach w glebie powstały istotne rezerwy wody, ale nie zawsze jej obecność była wystarczająca. Najlepsze terroir w takich warunkach to takie, gdzie znajdziemy dość głębokie żwiry z dużą zawartością gliny poniżej. Glina świetnie trzyma wodę, a głęboka warstwa powyżej zapewnia dobry drenaż i wymusza na roślinie utworzenie silnego systemu korzeniowego. Dzięki temu staje się ona mniej podatna na ekstremalne warunki. Takie gleby w regionie Bordeaux znajdziemy głównie w St. Estephe (gdzie dodatkowo bliskość rzeki moderowała ekstremalny momentami klimat) i w na słynnym plateau w Pomerolu. Podobnie dobrze poradził sobie wapienny płaskowyż w St. Emilion, ale większość takiego Graves czy Pauillac nie mogły mówić o komfortowych warunkach.

 

Nic nie jest jednak takie proste, jak się wydaje, szczególnie dla growersów i rolników. Duże rezerwy wody w glebie spowodowały znaczne jej użyźnienie, co przełożyło się na wigor roślin, szczególnie do produkcji liści (ale też cukru). Dobrze nawilżone gleby gliniaste potęgują ten efekt, dlatego winiarze musieli wytężyć siły w ramach tak zwanego canopy management. Tym bardziej, że w 2018 roku odnotowano rekordową ilość godzin słonecznych. W takich warunkach zapewnienie winogronom odpowiedniej ilości cienia jest kluczowe. Niektórzy winiarze wycinali tylko liście od strony ostrego porannego słońca, inni wycięli dużą część liści na samym początku rocznika licząc na samoistne przystosowanie się winogron do takiej pogody. Zapewnienie winogronom ochrony przed nadmiernym słońcem było jednak niezwykle istotne. 

 

Więcej słońca dodatkowo skurczyłoby winogrona, które już wystarczająco zmniejszyły się pod wpływem suszy i wysokich temperatur. Lato było bowiem gorące z najwyższą średnią temperaturą lipca od 1954 roku. Grona caberneta przed zbiorami ważyły około 0,8 grama, podczas gdy średnia jest mniej więcej o połowę wyższa. Małe winogrona to mniejsza ilość wyprodukowanego wina (ponownie) i bardzo duży stosunek skórek do soku, ergo wysoka koncentracja i mnóstwo tanin. Większość z najmłodszych krzewów nie dała rady w tych warunkach, dlatego dużo pochodzących z nim owoców nie zostało wykorzystanych w winach.

 

Październik przyniósł nieco wytchnienia z niezwykle potrzebnymi opadami na początku miesiąca (taki deszcz po długim okresie suszy i tuż przed osiągnięciem przez winogrono dojrzałości potrafi czynić cuda), zapewnił też chłodne noce i duże dzienne amplitudy dla zachowania świeżości w winach (jakże kluczowej przy ekstremalnym napakowaniu winogron cukrem i związkami aromatycznymi). Później przyszła piękna pogoda, która pozwoliła na długie zbiory i dowolny wybór właściwego terminu na zebranie owoców. Zbiory dla czerwonych winogron trwały od około 7 sierpnia (dla merlota) aż do połowy października (cabernety).  

Co musieli zrobić winemakerzy, aby otrzymać zbalansowane wino?

W tak gorącym roczniku ważne było zachowanie świeżości, dlatego wielu winiarzy zdecydowało się na obniżenie o kilka stopni temperatury fermentacji. Mimo pełnej dojrzałości tanin ograniczono zabiegi, dzięki którym przedostają się one do wina, głównie punching down i pumping over. Skrócono też czas maceracji - należy pamiętać, że im więcej alkoholu w winie, tym szybciej rozpuszczają się taniny. Winogrona trafiały do piwnic z niezwykle wysokim potencjalnym alkoholem, dlatego zapanowanie nad tą kwestią nabierało skrajnie dużego znaczenia. Później, podczas dojrzewania, wielu winom ograniczono kontakt z nową beczką względem poprzednich lat - wszystko celem poszukiwania bardziej świeżego, eleganckiego wyrazu. 

Seigneurs d’Aiguilhe z 2018 posłuży mi do rozważań nad sukcesem takich zabiegów

W notce zapisałem sobie: głęboki purpurowy kolor. Dużo aromatów czarnej porzeczki na początku, które z czasem w kieliszku ewoluują w stronę powideł śliwkowych. Delikatnie suchy finisz, bez śladu palącego alkoholu. W porównaniu do 2016 roku brakuje mu odświeżających nut ziołowych (liść czarnej porzeczki w 2016 robił robotę) i w tym aspekcie jest bardzo podobny do 2015 roku. Te dwa wina łączy też charakterystyczna ziemistość i “piwniczność”, która we wspomnianej 16tce ustąpiła miejsca, również wsponianej, ziemistości. Piłem to wino po kieliszku przez trzy kolejne dni; pierwszego było może najbardziej efektowne, ale trzeciego zaczęło nabierać interesującej głębi. Chociaż ceny poszły w górę, nie czułem się nabity w butelkę.

No właśnie, ceny!

Dużo się mówi o en primeur w kontekście ich dalszej przydatności jako źródła zakupu win w korzystnych cenach. Kampania 2019 roku trochę zmieniła ten obraz (zobaczymy, na jak długo), ale w 2018 wątpliwości były jak najbardziej zasadne. 

 

Po kolei. 43 z 50 najważniejszych posiadłości w Bordeaux wyceniło swoje wina z 2018 roku średnio prawie o 18% wyżej niż 2017 rocznik - spowodowały to między innymi bardzo dobre noty od krytyków, choć nierówne (noty od Galloniego dość istotnie odstają od reszty oceniających), ale prawie nikt z producentów nie zamierzał opierać się na cenach fizycznie dostępnych w tamtym czasie win. Dlatego 2018 został wyceniony podobnie do niezwykle udanego i bardzo popularnego na rynkach rocznika 2016. 

 

W tym miejscu chciałbym przedstawić model Fair Value proponowany przez Liv-ex. Jest to model opierający się na analizie regresji liniowej, który wyprowadza tak zwany współczynnik R kwadrat. W modelu bada się zależność ceny wina i jego ocen. Skomplikowana sprawa, ale model pokazuje na ile ceny win podyktowane są ich jakością (oceną), a poprawnie, na ile zmienność w cenie możemy wytłumaczyć zmiennością ocen. Wskaźnik R kwadrat pokazuje tę zależność. Wizualizacją takiej analizy jest wykres z wyprowadzona linią trendu - na poprawnie wykonanym wykresie znajdują się roczniki win, ich ceny oraz oceny krytyków. Tam, gdzie wyprowadzone z odpowiadających poszczególnym wartościom na osiach linie przecinają się poniżej linii trendu, możemy mówić o „fair value” win. Świetnie działa w teorii. Analizując ceny wyjściowe win w en primeur i ich zachowanie na rynkach można zauważyć, że butelki wycenione powyżej fair value zyskują na wartości znacznie mniej (lub nawet tracą) względem tych, które zostały wycenione zgodnie z fair value lub nawet poniżej. Poszukujący Troplong Mondot, strzeżcie się i zróbcie swój research!

 

Wielu producentów wyceniając swój 2018 rocznik nie wzięła pod uwagę cen win o podobnej jakości dostępnych wówczas na rynkach, ustalając ceny na rekordowych nierzadko poziomach. Dlatego w pierwszym roku po kampanii tylko niewiele win notowało wzrosty, a liderem wśród nich był Chateau Lafite (świetnie w tym roczniku oceniany), który akurat modelowi Fair Value się wymyka. Złożyła się na to, wspomniana, duża dostępność win lepszych i lepiej wycenionych oraz studzące zapał oceny krytyków - mam w tym momencie na myśli Neala Martina, który z różnych powodów opublikował swój raport en primeur z opóźnieniem, a z którego to raportu wyjątkowy optymizm nie wynikał. 

 

Rzecz zaczęła się zmieniać wraz z pojawianiem się kolejnych win w butelkach i ponownych ocenach od krytyków. Chociaż obraz rocznika jako całości nie uległ dalszej poprawie (a nawet wręcz przeciwnie), to jakość wielu najbardziej znanych win została potwierdzona. Taki Mouton Rothschild, który dołował od momentu ogłoszenia cen, zaliczył kilkunastoprocentowy wzrost względem cen wyjściowych, Lafite kontynuowało marsz ku wyższej wartości,  a rekordzistami pod względem price performance byli Les Carmes Haut Brion i Le Pin (wzrosty odpowiednio o 42 i 41%). 

Opinie są takie, że 2018 potwierdzi i utrzyma swoją wartość

Nie należy jednak spodziewać się jakichś radykalnych skoków. Tym bardziej, że rocznik 2019 pojawił się w specyficznych okolicznościach i przywrócił blask oraz sens kampanii en primeur. Ceny cenami, ale na koniec chciałbym przytoczyć dwa cytaty. Jeden z nich mówi o tym, że tylko Bordeaux jest w stanie w tak złożonym roczniku jak 2018 wciąż wyprodukować wina piękne i zbalansowane, a drugi, autorstwa Neala Martina stwierdza, że biorąc pod uwagę rosnącą jakość i doświadczenie producentów, nigdy nie było lepszego czasu na bycie miłośnikiem wina z Bordeaux. Trzymam się tego!




Warto przeczytać:

Przewodników po szampanach napisano już setki. Spójrzmy na nie inaczej

Kiedyś wszyscy odwiedzający Szampanię chcieli zasiąść w marmurowej sali, zjeść kawior i...

Obok tego szampana ciężko przejść obojętnie. Unikalny Bollinger

  Kochamy szampany, przede wszystkim te robione z uwagą i troską o jakość owocu...

Uczta z białym winem z Bordeaux

Białe wina z Bordeaux. Często pomijane? Możliwe, ale warto wspomnieć o wyjątkowym stylu win...

Bordeaux En Primeur 2021

Jak wiecie, bardzo lubimy Bordeaux. Powtórzyliśmy kiedyś pewien cytat, że Bordeaux...

W żadnym innym wypadku nie sięgam po szampana, chyba że chce mi się pić

Lily Bollinger kiedyś próbowała opowiedzieć, w których momentach najchętniej...

Bordeaux 2020. Co słychać w naszym ulubionym regionie?

Kampania En Primeur trwa w najlepsze Część poważnych ofert już się pojawiła, na część...

Obserwuj na Instagramie: